Początek Propozycje tras rowerowych i pieszych O rowerze (prawie) wszystko Czyli co powinniśmy wiedzieć, zanim ruszymy na wycieczkę Jak się ubierać w czasie wyprawy Co jeść i pić w czasie wyprawy Co robić, kiedy coś zaboli Czyli słów kilka o Dąbrowie Górniczej Czyli zdjęcia z wycieczek Podyskutuj o rowerach i rowerowych wycieczkach Strona o tych, co tworzyli ten serwis Strony, które wydają się z jakichś powodów ważne :)
Zobacz księgę gości

Dopisz się do księgi


Nakarm głodne dziecko - wejdŸ na stronę www.Pajacyk.pl
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      
      

Dąbrowskie legendy

Skąd się wzięła nazwa Dąbrowa Górnicza?,
Legenda z Gołonoga,
Legenda ze Strzemieszyc,
Legenda z Tucznawy,
Legenda z Sikorki,
Skąd się wzięła Pustynia Błędowska.

Skąd się wzięła nazwa Dąbrowa Górnicza?

      Było to w czasach, gdy wieś Dąbrowa wchodziła w skład majątku Koniecpolskich. Zmienili oni nazwę na Koniecpolskie. Żył sobie tutaj poczciwy drwal. Pewnego dnia Zarządca majątku, człowiek twardy jak kamień, zaproponował mu wyręb lasu dębowego za licha zapłatę. Pieniądze miał drwal otrzymać po zakończeniu pracy.

- A co mam jeść? - zapytał z żalem drwal.

      O wszystkim doskonale wiedział wywiad piekielny, rozdrażniony ponadto ulubionym powiedzonkiem zarządcy: "Niech cię diabli wezmą". Ludzie w siole byli uczciwi i pracowici, więc jak tu takich brać do ognia piekielnego?

      Wydelegowany przez piekło czart "wkręcił się" na parobka do drwala i namówił go do podjęcia oferowanej roboty. Przez noc uporał się diabeł z wyrębem i zgłosił się do zarządcy po zapłatę. Ale zarządca wypłacił należność w różnej walucie mieszając talary z czerwieńcami i złotymi, by nieco "zaoszczędzić"- bo przecież głupcy się nie spostrzegą. Czarci parobek odebrał zapłatę i oddał drwalowi. Wieczorem, gdy zarządca wylegiwał się na kanapie, przyszedł do niego czart i mówi:

- Ja za przeproszeniem, wedle tej zapłaty - zaczną - jakeśmy obliczyli, wielmożny pan "omylił się" na jakieś 10 talarów.

- Dwa razy liczyłem - oburzył się zarządca - Niech mnie diabli wezmą, jeżeli żem was skrzywdził o grosz! - wrzasnął.

      Na ta słowa czekało całe piekło latami. Diabeł w mgnieniu oka skoczył, duszę chciwca porwał do Lucyfera. Kiedy zaś o wszystkim dowiedział pan Koniecpolski, wieś za marne grosze rządowi sprzedał. Szybko przywrócono dawną nazwę - Dąbrowa. Wkrótce odkryto tu węgiel i na miano "Górniczej" osada zapracowała. I tak powstała Dąbrowa Górnicza - z czasem stając się dużym miastem.



Legenda z Gołonoga

      W czasach panowania Królowej Jadwigi, stała na wzgórzu w Gołonogu kapliczka, w której znajdował się słynący z cudów obraz. Dowiedziała się o nim młoda królowa i wybrała się na pielgrzymkę do tego miejsca. Jechała traktem od strony Będzina. Trakt ten nosi dziś nazwę ul. Królowej Jadwigi.

      Dostęp na sam szczyt do kapliczki był bardzo utrudniony, gdyż stok wzgórza zasypany był ostrymi głazami. Królowa nie zważała na to, zdjęła buciki, chcąc na znak pokuty wejść na szczyt boso. Rozpoczęła się wspinaczka. Cały orszak królowej z trwogą patrzył, kiedy z nóg władczyni poleje się krew, ale... patrzą ze zdumieniem - gdzie stanie bosa stopa Królowej, wyrasta trawa z kępą cudnych, wonnych fiołków. Zdumieni dworacy zdejmują obuwie i w pokorze krocza boso za Królową do miejsca gdzie dziś znajduje się na miejscowym cmentarzu kapliczka.



Legenda ze Strzemieszyc

      W miejscu, gdzie droga z Kazdębia łączy się z drogą wiodącą przez Strzemieszyce Małe, stał kiedyś krzyż wzniesiony na pamiątkę prastarej lipy zwanej mongolską. Z drzewem kiedyś tu rosnącym łączy się następująca legenda:

      Był rok 1241. Na Polskę napadli Tatarzy. Jeden z oddziałów zjawił się pod Strzemieszycami. Otoczy wioskę szykując się do rabunku i mordu mieszkańców. Wtedy, córka jednego z gospodarzy - piękna Dobrochna udała się do obozu mongolskiego, błagając wodza Tatarów by oszczędził mieszkańców. Piękność kmiecej córki podziałała na wodza. Zgodził się on ominą Strzemieszyce, ale pod warunkiem, iż piękna Dobrochna zostanie jego żoną.

      Wielki smutek zapanował we wsi, kiedy dowiedziano się o warunku tatarskim. Dowiedziała się także o tym Witwisława - sierota mieszkająca w domu Dobrochny i jej rodziców . Postanowiła uratować Dobrochnę przed nieszczęściem. Wieczorem ubrała się w jej suknie i przed czasem stanęła w umówionym miejscu - pod lipą. Wódz tatarski nie podejrzewając podstępu zabrał Witwisławe ze sobą i horda ruszyła w drogę. Ponieważ Tatarzy nie znali drogi, dziewczyna była ich przewodnikiem. Mongolscy nie spodziewając się zdrady ruszyli z kopyta według wskazówek Witwisławy. Tymczasem dziewczyna skierowała oddział w dzikie, niebezpieczne topielisko. W hordzie panowało ogromne zamieszanie. Zginęli wszyscy - Tatarzy i ich branka.

      Rano mieszkańcy Strzemieszyc ruszyli po śladach w nadziei, że odnajdą dzielną dziewczynę. Niestety, na bagnach znaleźli tylko mnóstwo tatarskich czapek. Na pamiątkę tego wydarzenia - lipę nazwano mongolską. Gdy w końcu XIX wieku, lipa zawaliła się ze starości -w miejscu gdzie rosła postawiono krzyż.



Legenda z Tucznawy

      Powstanie swoje wieś Tucznawa, dziś dzielnica Dąbrowy Górniczej, zawdzięcza sporowi dwóch górniczych miast: Sławkowa i Wieliczki. A było to tak: Sławków był w tych czasach małą mieściną, a Wieliczka przeżywała jeden z gorszych okresów w swych dziejach. W Sławkowie zabrakło soli, więc posłano z delegacją do Wieliczki. Mieszkańcy Wieliczki będąc zamożniejszymi od Sławkowian, potraktowali przybyłych lekceważąco. Powiedzieli im, że soli nie ma, gdyż szczury rozmnożone w kopalni wyjadły wszystko.

      Delegacja wróciła z niczym. Tymczasem znalazła się kobieta, która poradziła im, jak pozbyć się szczurów z kopalni. Niech delegacja wraca do Wieliczki i powie mieszkańcom, że aby pozbyć się szczurów z kopalni, należy rano nałapać w sita deszczówki, rozwiesić wodę na płocie, a wysuszoną zebrać i spalić na proszek. Tym proszkiem wytruje się wszystkie szczury w kopalni. Gdy mieszkańcy Wieliczki wysłuchali podobnej rady, zrozumieli, iż Sławkowianie dorównują im sprytem i dowcipem. Sprzedano im więc taką ilość soli, jakiej potrzebowali.

      Kobietę, która wymyśliła taki sposób, Rada Miejska Sławkowa wynagrodziła, ofiarując jej spory kawałek ziemi. Na darowanej ziemi, kobieta zbudowała swój dom. Z czasem wokół jej zabudowań wyrosła wioska, którą na cześć kobiety nazwano "Sztuczną" lub "Sztuczną Babą" (sztuczny w owych czasach znaczyło tyle samo, co dziś mądry lub sprytny). Później nazwę uproszczono na "Tuczną Babę", co mieszkańcy wioski uznali za obraźliwe. Więc ok. 1970 zmieniono "Tuczną Babę" na Tucznawę. I tak pozostało do dziś.



Legenda z Sikorki

      Na brzegu rzeki Trzebyczki, naprzeciw Tucznawy leży wioska Sikorka, dziś dzielnica Dąbrowy Górniczej.

      Jak wieść niesie, wioska znana już była pod koniec XIII w. W XV w. Należała do Mateusza Ujejskiego, herbu Nowina, sędziego w Siewierzu. Potem weszła w skład tzw. Klucza Slawskowskiego, będącego własnością biskupów Krakowskich. Od 1457r. wioska prawie przestała istnieć. Wraz z istniejącym wówczas dworem, którego resztki można znaleźć pod Bugajem, została doszczętnie splądrowana, a następnie spalona przez zbrojne watahy złożone z Czechów, Ślązaków, a nawet Polaków, które jako wojska zaciężne brały udział w wojnie z Krzyżakami. Nie otrzymawszy żołdu, osadowiły się pod Mysłowicami. Pod wodzą Mikołaja Świeborskiego i Wacława Kawki organizowały wyprawy rabunkowe na terenach dzisiejszego Zagłębia. Banda tak się rozzuchwaliła, że trzeba było zwołać pospolite ruszeni szlacheckie. Obległo ono Mysłowice, gdzie ukryła się zuchwała banda. Po kilku szturmach szlachta rozjechała się do domów. Wówczas do zbrojnej hałastry dołączył książę Janusz Oświęcimski. Pod jego wodzą banda wpadła na tereny dzisiejszego Zagłębia grabiąc, niosąc mord i pożogę. Jedną z ofiar tego najazdu stała się Sikorka. Nazwano wioskę Sikorką dlatego, że po przejściu rozbójników jedynymi mieszkańcami wioski podobno zostały Sikorki. Nazwę taką nadano wiosce po jej odbudowie. Pozostała ona do dnia dzisiejszego.



Skąd się wzięła Pustynia Błędowska

      Dawno, dawno temu... Czyli mniej więcej 500 lat wstecz, w okolicach Sławkowa i Olkusza gwarkowie wydobywali spod ziemi drogocenny kruszec - srebro. W poszukiwaniu drogocennych złóż kopali coraz głębiej i głębiej. W koncu księciu piekieł, Belzebubowi sprzykrzyło się to ciągłe stukanie nad głową, zwołał więc diabelską naradę.

- Radźcie co robić, moje diabły - zaczął Belzebub.

- Wystraszyć ich! - padła propozycja.

- Taaaaak, wystraszyć! - ironicznie stwierdził diabeł Rokita. - Ty myślisz, że tych gwarków tak łatwo wystraszyć.

- No to co robić? - zniecierpliwił się Belzebub.

- Ja wiem. - odezwał sie mały diabeł i od razu umilkł, bo wszystkie spojrzenia skupiły sie na nim.

- Mów, nie obawiaj się - zachęcił go piekielny władca.

      Ośmielony diabełek przedstawił swój pomysł. Trzeba zasypać kopalnie, a wtedy gwarkowie stracą miejsce pracy i pójdą sobie, w dia... To jest gdzie pieprz rośnie.Pomysł zyskał aprobatę Belzebuba i diabeł, który był jego autorem wziął wielki worek i poleciał nad brzeg Bałtyku, by zebrać piasek, którym miał zasypać kopalnie srebra.

      Gdy worek był pełen, a diabeł ledwie mógł go podnieść, zdecydował, że może już wracać. Leciał całą noc i mocno się w czasie tego lotu zasapał. W oddali widać już było wieże kościołów Olkusza. Wtem! Traaaach!!! Czy to zmęczenie, czy wstające słońce oślepiło diabła? W każdym razie nie zauważył wieży kościoła w Błędowie, który stoi na wysokim wzgórzu. Piasek z rozprutego worka wysypywał się i mimo, że diabeł zatykał dziury, sypał się coraz więcej.

- To na nic - stwierdził i rzucił wór z resztką piasku. Sam zaś wziął nogi za pas, bo znał już gniew Belzebuba, który nie znosił, gdy coś szło nie po jego myśli.

      Rozsypany piasek utworzył Pustynię Błędowską, a gwarkowie jeszcze długo kopali srebro, ołów i cynk w okolicznych kopalniach.

Opracowanie Dąbrowskich legend:
Bartek Kowalski
pod opieką pani Magdaleny Jastrzębskiej





Powrót na początek strony


Gimnazjum nr 9 w Dąbrowie Górniczej
im. Marii Skłodowskiej - Curie
al. Zwycięstwa 44, 42-520 Dąbrowa Górnicza
tel. (032)264-05-34, e-mail: gimnr9@poczta.onet.pl
http://gimnr9.ovh.org